Witam was moi kochani! I zapraszam na mój nowy blog
z opowiadaniem http://appearances-can-be-deceiving.blogspot.com/ gdzie znajduje się już 1
odcinek ! :D Przepraszam was, że już tak długo nie dodaje nowych odcinków na niewidomego,
ale obiecuje, że w najbliższym czasie to nadrobię! :))
wtorek, 12 lutego 2013
piątek, 4 stycznia 2013
ODCINEK 7
Siema, aliens!!
Po
dłuższej przerwie przychodzę do was z nową notką, miłego czytania ;D
**********************************************************
Wyszłam kierując się na przedpokój gdzie znajdowały
się moje walizki. Wyciągnęłam z jednej moją pidżamę i szczoteczkę do zębów, po
czym weszłam do łazienki wykonać wieczorną toaletę.
Kiedy wykonałam wszystkie czynności, już czyściutka
weszłam na piętro szukać pokoju, w, którym mogłabym przenocować. Usłyszałam
szloch i już wiedziałam, do kogo należał. Otworzyłam drzwi od pokoju Billa i po
cichu podeszłam do łóżka, po czym mocno przylgnęłam czarnego
-już cichutko Billy- wsunęłam rękę pod materiał jego
koszulki i delikatnie wodziłam palcami po nagiej skórze jego pleców- Nie płacz
wszystko będzie dobrze- uspakajałam
-Nic nie będzie dobrze- wymamrotał i zaniósł się
płaczem ściskając w pięściach materiał mojej pidżamy
-Bill, głowa cię będzie boleć- pocałowałam go w
czoło i otarłam dłonią łzy spływające po jego policzku- będziemy spać razem –
szeptałam i zaczęłam się z nim kołysać
-Dziękuje – chlipnął
-Ale już nie płacz kochanie ty moje ……
****************************
Rano zbudziło mnie szczekanie psa na podwórku i już
chciałam wstać, kiedy poczułam, że coś mnie ściska za rękę
-Nie śpisz już? – Zapytałam Bidonka z powrotem
siadając na łóżku
-Nie…
-Za tydzień Wigilia..
-Nie obchodzę Wigilii w tym roku, ale tobie
wypadałoby wrócić do domu, chociaż na święta
-Nie chcesz żebym została z tobą?
-chce, ale rodzina jest najważniejsza
-Bill, ty jesteś dla mnie jak przyjaciel w tym
momencie, a ja przyjaciół traktuje jak swoją rodzinę..
-Jesteś taka kochana..- Kiedy to usłyszałam zrobiło
mi się jakoś cieplej na sercu
-ty też- ścisnęłam jego dłoń- a wracając do wczoraj,
dlaczego tak rozpaczałeś
-Bo część mnie umarła i …- Znowu zaczął szybciej
oddychać
-Czuje, że ta druga też chce, ale nie może i.. –-Bill,
co ty pleciesz?- Zaniepokoiłam się
-dowiesz się w swoim czasie- odrzekł już spokojniej
-zaczynam się o ciebie bać
-Nie ma, o co …
-No dobra, a teraz chodź do kuchni, zrobię nam kawę
a potem poranna toaleta, co ty na to?
-Jak na lato-uśmiechnął się i z moją pomocą zszedł
ze mną do kuchni
-gdzie jest kawa?-Zapytałam
-w dolnej szufladzie koło lodówki
-Bill, są dwie lodówki- Jego kuchnia była naprawdę
duża i można było się w niej pogubić
-sorry, koło czarnej lodówki
-Okeej- Kiedy chciałam sięgnąć po kawę z szuflady
doszedł do mnie śpiew, który dobiegał z dworu „ICH MUSS DURCH DEN MONSUN…”
-Co to?- Doszłam do okna a za nim stała grupa
dziewczyn, a Bill, kiedy usłyszał to zapadł w trans i wstał
-Kto to śpiewa?- Zapytał
-Jakieś dziewczyny stoją przed domem i śpiewają..
-To ja chcę wyjść na dwór
-Ale jesteś w samych bokserkach i koszulce a na
dworze jest zimno i pada śni…
-Na dwór!- Przerwał mi
-Tylko potem nie płacz, że jesteś chory wzięłam go
za rękę i otworzyłam drzwi od wyjścia na dwór
Dziewczyny nagle przestały śpiewać i zapatrzyły się w Billa jak w obrazek, a on miał cały czas zamknięte oczy, szkoda, że nie mógł
zobaczyć jak fanki są nadal z nim i dla niego mogą wiele. Grupka dziewczyn
nagle z płaczem podeszła do Billa (a było ich tam z 10) i wszystkie naraz
przytuliły go. Wszyscy płakali, razem z Billem, który tylko „ Dziękuję”.
Nie wytrzymałam, też się rozkleiłam i podeszłam również przytulić
czarnulka.
*Wieczór*
-Masz szczęście, że masz takie fanki- stwierdziłam,
stojąc nad wanną i myjąc mu plecy
-Wiem, kocham je..
-WidzeEEEEEEEEEEE.!- Poślizgnęłam się i wpadłam do
wanny – OMG.. Przepraszam- pisnęłam- Nic ci nie jest?
-Raczej czy tobie nic nie jest
-W porządku- Patrząc w drugą stronę chciałam sobie
pomóc wstać, więc postanowiłam się oprzeć o jego kolana, (Bo miał wcześniej podkulone),
lecz nic nie napotkałam pod dłonią i z impetem poleciałam na drobniutkie ciałko
czarnulka
-Przepraszam..
-Spoko- odpowiedział i lekko się zarumienił, bo
trzymałam rękę w tym miejscu gdzie nie powinnam.. Boże, jaka ze mnie niezdara…
- Jezu, przepraszam Billy, głupia jestem ;/ -
zmieszałam się, teraz to ja cała płonęłam na policzkach, chociaż tyle, że on
tego nie widział, bo bym Się pod ziemię zapadła …
Po kąpieli, pomogłam się Billowi ubrać i dojść do
łóżka
-Billi, czekaj, ja idę się wymyć i zaraz przyjdę ok?
-Ok.
Zeszłam na dół w celu zadzwonienia do mamy, Nie
chciałam by bill słyszał mojej kłótni z rodzicielką. Wzięłam telefon do ręki i
wybrałam numer do mamy
-Cześć
-No Cześć, cześć, w końcu postanowiłaś zadzwonić do
swojej wyrodnej matki,
-Mamo, daj spokój
-Mam nadzieję, że się już opamiętałaś
-Chciałam ci tylko powiedzieć, że nie będzie mnie na
święta w domu
-SŁUCHAAM?!?!?!
-To, co słyszałaś mamo, nie zostawię go samego w
domy na święta
-To już on jest ważniejszy od własnej rodziny?!?!!
Nie spodziewałam się tego po tobie
-Mamo, wszystko by było w porządku gdybym mogła z
nim przyjechać do nas, ale jak ty jesteś taka uparta to ja też będę..
-Słuchaj mnie, wszystko mogę przeboleć, ale tego, że
nie będziesz z nami na święta już nie, więc..
-CDN-
niedziela, 2 grudnia 2012
ODCINEK 6
Siema ludzie!
Dzięki wam za te komentarze ! To
dla mnie dużo znaczy :)
Przepraszam was, że tak długo
musieliście czekać, ale wiecie, szkoła.. :((
Nadal zachęcam was do lajkowania
mojej strony na facebooku http://www.facebook.com/ilovethotel?fref=ts
Teraz zapraszam was do przeczytania
6 notki :)
*************************
znalazłam to, co szukałam i wzięłam
mały ręczniczek. Zmoczyłam go, po czym udałam się z powrotem do
pokoju Billa. Po cichu podeszłam do śpiącego i położyłam mu na
rozgrzanym czole ręcznik
-Biedny – pomyślałam
Po zejściu na dół, odechciało
mi się zupełnie kawy więc wpadłam na pomysł, że zamówię
coś do jedzenia bo w gotowaniu nie jestem zbyt dobra. Wzięłam
telefon do ręki w celu zamówienia pizzy kiedy usłyszałam
krzyk dobiegający z góry
-Dominikaaa!!
Weszłam po schodach na piętro po czym
udałam się do pokoju Billa
-Co jest?-chłopak siedział
roztrzęsiony, podeszłam i objęłam
go
-już się wystraszyłem,że mnie
zostawiłaś
-Nie mogła bym..-chwyciłam jego dłoń
w swoją- połóż się, bo jesteś cały
rozpalony, tak w ogóle jak się czujesz? - Chłopak nadal się
trząsł
-Umieram po prostu,
daj mi coś na głowę
-Człowieku, co
dopiero dostałeś w żyłę nie złą dawkę heroiny, a teraz
jeszcze chcesz tabletki??! O nieee
-Błagam
-nie Bill, i tak, że
ci pomogłam wziąć to gówno, to dla mnie za wiele... Teraz
za kare pozwolę ci cierpieć...
Chłopak położył
się z powrotem i zamknął oczy, nadal zawzięcie trzymając moją
dłoń.
Po pewnym czasie
kiedy myślałam, że zasnął postanowiłam wstać lecz poczułam
mocny uścisk na mojej dłoni. Położyłam się z powrotem i nie długo po tym udałam się do krainy snów..
***
Po przebudzeniu od
razu wzięłam telefon w rękę w celu zobaczenia, która
godzina
-19:57, nieźle
sobie pospaliśmy- pomyślałam i spojrzałam w kierunku Billa, już
nie spał
-Jak się czujesz-
zapytałam
-trochę lepiej,
muszę wziąć prysznic..
-Ok, ale nie pozwolę
ci samemu iść do łazienki
-Może mnie jeszcze
umyjesz? - powiedział zbulwersowany
-Nie, ale chce być
z tobą w łazience, żeby mieć pewność, że wszystko OK
-chyba żartujesz..
-to chcesz iść,
czy nie ?
-Ja się nie
rozbiorę przy tobie!
-No to zostajesz tu
i dalej odpoczywasz
-Ja chce wziąć
prysznic!
Wzięłam chłopaka
za rękę pomagając mu wstać po czym poszliśmy do łazienki
-Dalej, co tak
stoisz? Rozbieraj się .. -ponaglałam
-nie rozbiorę się
przy tobie
-dlaczego?
-przyczyna jest
prosta, WSTYDZĘ SIĘ!
-Oj Bill, nie masz
się czego wstydzić, w szpitalu też się musiałeś jakoś kąpać...
-Ale teraz jestem w
domu
-ja stąd nie wyjdę,
albo się rozbierasz i kąpiesz albo dzisiaj idziesz spać bez
kąpieli . Wybieraj..
Chłopak nie pewnie
zaczął odpinać pasek od spodni
-pomóc ci ?
-I jeszcze czego ?
-odpowiedział z ironią
Kiedy uporał się
ze spodniami, ściągnął powoli bluzkę i został w samych
bokserkach
-Na co
czekasz?-zapytałam
Chłopak nie pewnie
ściągną bokserki i stanął przede mną tak jak go pan Bóg
stworzył. Przyjrzałam się dokładniej jego ciału. Było bardzo
wychudzone, blade, i zdobiły je tatuaże, ale to miało swój
urok.
Pomogłam mu wejść
do kabiny i nastawiłam odpowiednią temperaturę wody
-podasz mi płyn do
mycia ?
-już się robi-
sięgnęłam po mydło w płynie i podałam mu do ręki
Czarny dokładnie
mył swoje ciało nie omijając żadnej jego części
-I jeszcze szampon
-Ok
Kiedy czarny umył
włosy, poprosił mnie o podanie ręcznika i owinął się nim. . Wzięłam szczotkę do włosów i udaliśmy
się do pokoju . Po wejściu do pomieszczenia, zaprowadziłam bruneta
na łóżko i kazałam usiąść, chwyciłam w rękę szczotkę
i zaczęłam rozczesywać czarne kosmyki włosów
-Masz naprawdę
zadbane włosy, długo zapuszczałeś?
-Nawet nie..
Po skończonym
zabiegu, spojrzałam na zegarek, który wyświetlał 20:40
-Podasz mi bokserki?
Są w prawej szufladzie
-Nie ma sprawy
Wyciągnęłam jedną
parę i podałam czarnemu. Po chwili miał już je na sobie
-Chce ci się jeść
?
-Nie..
-Sama się sobie
dziwię ale mi też nie...
-Położył bym się
.. która godzina ?
-Dochodzi dziewiąta
-Śpisz ze mną ? -
zapytał prosto z mostu
-Słucham ?
-Chyba, że nie
chcesz ..
-Dlaczego chcesz ze
mną spać ? - zapytałam zdziwiona
-Sam nie wiem,
możesz spać u mojego brata w pokoju lub u rodziców, mi
wszystko jedno..
-Ok, jakoś sobie
poradzę, czegoś jeszcze
potrzebujesz ?
-Nie, dzięki..
-Dobranoc Bill-
Podeszłam i pocałowałam go w czoło
-Dobranoc
Wyszłam kierując
się na przedpokój gdzie znajdowały się moje walizki.
Wyciągnęłam z jednej moją pidżamę i szczoteczkę do zębów
po czym weszłam do łazienki wykonać wieczorną toaletę.
Po wykonaniu
wszystkich czynności , już czyściutka weszłam na
piętro szukać pokoju w, którym mogłabym przenocować.
Usłyszałam szloch i już wiedziałam do kogo należał..
Fiziok
sobota, 3 listopada 2012
ODCINEK 5
Cześć ludzie!
Zróbcie to dla mnie i
dodawajcie te komentarze. To naprawdę nie zajmuje wiele czasu, a mi daje wiele
radości i motywacji do pracy, więc proszę was postarajcie się.
Zapraszam do
dołączania się, jako obserwatorzy strony, żeby móc zobaczyć ile jest stałych czytelników!
No to nie pozostaje
mi nic innego jak zaprosić do notki!
*******************************************************************
-Dobra to idź a ja zrobię tę kawę- odwróciłam się i
wstawiłam wodę, po czym zaczęłam szukać po szafkach kubków, a było to trudne
zadanie, bo szafek było wiele.
Kiedy już mi się udało znaleźć kubki, wyciągnęłam dwa i
postawiłam na blacie. Nagle usłyszałam przerażający huk.. Wystraszyłam się. Szybko
wyłączyłam wodę i pobiegłam w stronę hałasu a tam dostrzegłam leżącego na
podłodze Billa
-Boże.. Nic ci nie jest..? Ale jestem głupia-Chłopak podniósł
się szybko na nogi- muszę szybko do toalety
-Bill, co się dzieje?
-Będę rzygał!- Zaskoczona odpowiedzią pociągnęłam go do
kuchni nad zlew, ponieważ nie wiedziałam gdzie jest toaleta. Odgarnęłam długie,
czarne włosy z czoła a chłopak zwrócił całą zawartość żołądka do zlewu
-Billi, co się dzieje?-Dotknęłam rozpalonego czoła chłopaka
-potrzebuje heroiny - powiedział lekko otumaniony
-słucham?!-Nie wierzyłam własnym uszom
-Muszę dać sobie w żyłę, już nie biorę drugi dzień
dziewczyno! Jestem na tabletkach uspakajających! Potrzebuje narkotyku, bo zaraz
sobie kur*a włosy powyrywam- powiedział z lekka rozhisteryzowany
-Nie pomogę Ci - odpowiedziałam
-Błagam cię-ukląkł na kolanach i zaczął płakać-gdybym miał
wzrok sam bym sobie poradził
-Bill, przestań
-Już nie mam nawet, czym wymiotować, boli mnie głowa. Błagam
ratuj ja zaraz się wykończę
Nie miałam innego wyjścia, musiałam mu pomóc, bo inaczej naprawdę
by się wykończył. Weszliśmy powoli na pierwsze piętro po schodach
-gdzie jest twój pokój?-Zapytałam
-Te białe drzwi
Ściany pokoju Billa były białe zdobione gdzieniegdzie
czarnymi różami, na środku stało piękne duże łóżko z satynową pościelą w kolorze
czerwonym a pod nim Puchowy czarny dywan. Po obu stronach łóżka stały dwie
czarne szafeczki a na nich bukiety czerwonych róż. Na suficie wisiał piękny,
duży, papierowy żyrandol.
Poprowadziłam chłopaka na łóżko, żeby mógł usiąść
Otwórz górną szufladę z lewej komódki i tam powinno być
takie czarne pudełko- zrobiłam tak jak kazał
-wyciągnij z stamtąd strzykawkę i rozcieńczoną heroinę w
słoiku
-co dalej?
-napełnij nią strzykawkę
-ile?-dopytywałam
-Do pełna
Trzęsącą się ręką wlewałam substancje do strzykawki, chłopak
w tym czasie mocował się z paskiem od spodni. Boże, w co ja się wpakowałam..
Kiedy już skończyłam napełnianie strzykawki podeszłam do
czarnego.
-Miałaś kiedyś robioną szczepionkę?
-tak..
-to wiesz, co robić
Wzięłam pasek od spodni i zacisnęłam na chudziutkim
przedramieniu Billa, po czym drżącą ręką delikatnie wbiłam igłę w zgięcie ręki.
Czarny syknął i zamknął powieki
-Boże, co ja robię?
Po chwili zaczął odpływać, aż w końcu położył się. Gdy
strzykawka była opróżniona, wyciągnęłam delikatnie igłę i położyłam na komodzie.
Spojrzałam na chłopaka i pogłaskałam go po rozgrzanym do czerwoności policzku,
starałam się nie płakać, wyglądał naprawdę marnie. Odgarnęłam grzywkę i ucałowałam mokre od potu czoło
-Wszystko będzie dobrze Billy, obiecuję- przechylił głowę w
moją stronę i uchylił powieki.Jego źrenice były małe niczym główka od szpilki a
oczy smutne- Śpij, jesteś zmęczony musisz odpocząć
Siedziałam przy nim chwile. Brał tak głębokie oddechy jakby
zaraz miało mu zabraknąć tlenu. Kiedy można było stwierdzić, że śpi zeszłam na
dół zrobić tą kawę. Nagle usłyszałam telefon. Mama
-Tak?
-Mam nadzieje, że opamiętałaś się i dzisiaj wracasz do domu
-chyba sobie żartujesz mamo?! Powiedziałam raz i zdania nie zmienię,
zamierzam mu pomóc i tyle! Już nie mam ochoty o tym rozmawiać! Jeżeli ty nie
chcesz mnie z nim u nas to ja zostanę tutaj w Niemczech!
-Oj, nie wiesz, co robisz, ale oczywiście. Ty jesteś
najmądrzejsza. Z biegiem czasu zobaczysz, kto miał rację. Do zobaczenia
Boje się, że moja mama może mieć rację…
Kiedy już zaparzyłam kawę, i wypiłam ją, udałam się na
poszukiwania łazienki. Po 5 minutach
znalazłam to, co szukałam i wzięłam mały ręczniczek. Zmoczyłam go, po czym
udałam się z powrotem do pokoju Billa. Po cichu podeszłam do śpiącego i
położyłam mu na rozgrzanym czole ręcznik
-Biedny - pomyślałam
-CDN-
Fiziok
piątek, 19 października 2012
ODCINEK 4
Nadal liczę na więcej komentarzy. Następna notka pojawi się dopiero po 10 komentach.
Chciałabym wam przypomnieć, że historia rozgrywa się w latach 2007-2008
*
-mamo on nie jest chory, tylko stracił wzrok, a przecież to
nie jest najważniejsze, proszę cię. Jeżeli się zgodzisz będę ci wdzięczna do
końca życia
-Jeżeli bym się zgodziła, nie byłabym matką
-Ale, dlaczego?
-To by było nie odpowiedzialne z mojej strony, znacie się
dopiero dwa dni..
-Jak na te 2 dni poznałam go już dość dobrze, wiesz, jaki on
jest? Nie wiesz
-Kochanie, nie zgadzam się i to jest tyle z mojej strony.
-A pomyślałaś o innych? Co on takiego zrobił? Dlaczego
wszyscy są przeciwko niego? On jest taki bezbronny.. Ty nawet nie wiesz
-Przykro mi, nie wszyscy mają szczęście
-Jak możesz tak mówić? Nie poznaje cię –wyłączyłam się
Znowu to samo, zamiast się pogodzić z mamą jeszcze bardziej
się z nią pokłóciłam. Nie poznaje jej, powinna mnie wspierać, wykazać się,
chociaż trochę, a w moich oczach zyskałaby bardzo wiele. Co ja teraz powiem
Billowi, obiecałam mu…, Dlaczego ja jestem taka głupia? Zawiodłam po całej
linii.
Pod wpływem nerwów rzuciłam moim telefonem o ścianę i
zwyczajnie się popłakałam. Byłam bezradna. Usiadłam na łóżku i zakryłam twarz
dłońmi. Po chwili się trochę uspokoiłam, pozbierałam części telefonu z podłogi
złożyłam go i weszłam do toalety obmyć twarz i zrobić nowy makijaż. Kiedy
make-up był już gotowy zaczęłam się pakować, Pojadę z Billem do niego a potem
coś wymyśle. Wszystko będzie ok- pocieszałam się w myślach, chociaż tak
naprawdę w to nie wierzyłam.
O 17: 48 byłam już pod szpitalem z walizkami. Teraz musiałam
iść do Billa i jakoś mu to wytłumaczyć. Na holu głównym zobaczyłam pielęgniarkę
prowadzącą Billa, w ogóle sobie nie radził. Podbiegłam do niego z walizkami i
mocno uścisnęłam
-Kim pani jest?! Proszę go puścić, bo zawołam ochronę
-powiedziała nieco głośniejszym tonem zbulwersowana kobieta
-Spokojnie, jestem jego koleżanką, prawda Bill?
-Prawda-uśmiechnął się, kobieta nie wyglądała na zbyt wesołą
-Może pani już się zająć sobą, ja mu pomogę-kobieta
prychnęła i poszła w swoją stronę
-Nie zbyt jest miły tutejszy personel, co nie?- Chwyciłam
jego chudą i delikatną dłoń
-zauważyłem, możemy porozmawiać?
-Oczywiście
-Ja sobie wszystko przemyślałem i sądzę, że przeprowadzka do
ciebie byłaby nie rozsądna. Znamy się dopiero dwa dni i wiesz..
-Ale jak ty sobie poradzisz?
-Jakoś sobie poradzę
-Ale zaprosisz mnie jeszcze dziś na kawę, chciałabym zobaczyć
jak mieszkasz
-jeżeli masz taką ochotę
-jasne, że mam- pociągnęłam go lekko za rękę- chodź po
wypis
Ominęła mnie część tłumaczenia się, dlaczego nie może u mnie
zamieszkać, ale ani mi się śni rezygnować z tego planu. Odczekam jeden dzień
bez telefonów do matki aż w końcu zmięknie i się zgodzi. Dzisiejszą noc gdzieś
spędzę, może w jakimś hotelu, ale jeszcze o tym nie zastanawiałam.
Po odebraniu wypisu mogliśmy spokojnie wyjść ze szpitala.
Pod jedną ręką trzymałam Billa a drugą ciągnęłam walizkę.
-Widzisz gdzieś taki czarny duży samochód?-Zapytał brunet
-widzę
-to chodźmy do niego, mój ochroniarz zawiezie nas do mnie
Szliśmy bardzo powoli. Obawiałam się, że bill się przewróci
lub zrobi sobie krzywdę, lecz na szczęście doszliśmy do auta
bezpiecznie.
-Kto to jest?-Zapytał mięśniak za kółkiem
-moja koleżanka, chciała wejść na kawę
-Jesteś pewny, że koleżanka?
-Oj, daj spokój- zakończył, tą konwersacje czarny
Kiedy ruszyliśmy nastała nagle krępująca cisza w
samochodzie, nikt się nie odzywał, spojrzałam na Billa i wzięłam do ręki jego
dłoń
-Masz bardzo zadbane dłonie i widzę, że jesteś fanem tipsów
-Nadal trzyma mi się kolor?
-Tak, jeśli kolorem można nazwać czarny
-Dla mnie ostatnio tylko ten kolor istnieje…-wyraźnie posmutniał
-oj przestań, jeszcze chciałam ci powiedzieć, że masz
zajebiste włosy- chłopak odpowiedział bardzo szczerym uśmiechem-aż proszą się
do robienia warkoczyków-złapałam trzy pasma jego włosów i zaczęłam pleść
cieniutki warkoczyk.
Po pół godzinie jazdy zauważyłam, że Bill robi się śpiący,
więc zdjęłam swoją bluzę i ułożyłam sobie na kolanach
-Jak chcesz się położyć to moje kolana są do dyspozycji
Po chwili namysłu położył głowę na nich i udał się
do krainy snów, a po nim i ja.
-Wstawajcie-poczułam szarpanie za ramię-Już jesteśmy na
miejscu
Przeciągnęłam się na
miejscu i otworzyłam oczy. Myślałam, że śnie, dom, przed którym zaparkowaliśmy był
ogromny, na przodzie znajdowały się 4 wysokie filary i ogromny basen. Pierwszy
raz w życiu widziałam tak piękny dom.
Bill-szepnęłam i odgarnęłam grzywkę z jego czoła- wstawaj,
jesteśmy już
Chłopak podniósł głowę z moich kolan i ziewnął, ale on słodki. Jak można go skrzywdzić lub mu odmówić? Tego nie
rozumiem i raczej nie zrozumiem
Pomogłam mu wyjść z auta, a ochroniarz wziął nasze
bagaże z auta.
Kiedy weszliśmy do domu myślałam, że padnę z wrażenia. Dom
kosztował pewnie kupę forsy. Piękny żyrandol z kryształków, duży, biały
puchaty dywan, Schody kręcone prowadzące na górę, a ściany karmelowe. Jednym
słowem po prostu WOW!
Po lekkim otrząśnięciu zauważyłam, że Bill nie może trafić
kurtką na wieszak, pomogłam mu
-pięknie tutaj, nigdy wcześniej nie widziałam tak pięknego
domu
-Dziękuje, ale nie dawno zrozumiałem, że piękny dom nie jest
ważny, ja już go nigdy nie zobaczę…
Nie odpowiedziałam nic
-To może zrobię kawę? –Zapytałam po chwili ciszy
-Nie wiesz gdzie, co jest..
-To mi powiesz
Wzięłam go za rękę i powędrowałam w głąb domu. Co nowe
pomieszczenie to piękniejsze. W końcu jakoś dotarliśmy do celu. Odsunęłam krzesło od stołu, który był
umieszczony na środku kuchni.
-Usiądź
-Nie, ja muszę iść do toalety
-To cię zaprowadzę
-Jakoś dojdę po omacku
-Dobra to idź a ja zrobię tę kawę- odwróciłam się i
wstawiłam wodę, po czym zaczęłam szukać po szafkach kubków, a było to trudne zadanie,
bo szafek było wiele.
Kiedy już mi się udało znaleźć kubki, wyciągnęłam dwa i
postawiłam na blacie. Nagle usłyszałam przerażający huk..
-CDN-
Fiziok
poniedziałek, 15 października 2012
ODCINEK 3
Bardzo by mi było miło, jeżeli więcej osób by komentowało. To
zajmuje nie wiele czasu, a mi daje wiele radości i chęci do pisania kolejnych
odcinków. Przypominam, że jeżeli ktoś chce być informowany o nowych notkach to
podawajcie swoje gg lub polubcie fanpage http://www.facebook.com/ilovethotel?fref=ts
I oto kolejna notka ! :D
***
-Nie płacz słyszysz?!, Obiecaj, że nie będziesz płakał-
mocniej go ścisnęłam, wyczułam, że bierze bardzo płytkie oddechy-Nie rób mi
tego-Nie wiem czy dobrze zrobiłam przyjeżdżając tu, mam zbyt miękkie serce by
patrzeć na męczarnie i ból innego człowieka..
-Boje się..-Zaszlochał
-wiem, uspokój się, pomogę ci, obiecuje- uspakajałam
-Dziękuje- zacisnął palce na moich plecach- Dzięki tobie,
pierwszy raz od mojego wypadku nie czułem się samotny..
-Cieszę się-zrobiło mi się cieplej na sercu, że chociaż przez
chwile nie czuł się smutny- Bill, obiecuję, że jutro przyjdę, a teraz muszę już
zmykać, ale przed tym obiecasz mi coś?
-Co?
-Nie będziesz płakał
-obiecuje, -mocniej się wtulił- Na pewno mnie jeszcze
odwiedzisz?
-Na pewno
************************
Kiedy już leżałam w łóżku rozmyślałam jak by mu pomóc.
Chciałam tego z całego serca tylko nie wiedziałam jak. Po za tym już pewnie
niebawem wyjdzie ze szpitala. I gdzie on pójdzie? No na pewno do domu, ale
przecież sam sobie tam nie poradzi. On nawet się sam nie może wykąpać, bo się poślizgnie
i zabije. Może zaproszę go do siebie? A jak mama się nie zgodzi.. Zgodzi się. A
jak nie to będzie foch. Jeszcze Billa tylko muszę namówić. Ale jak ja sobie z
nim poradzę. Dużo jest roboty przy takim człowieku. Nawet ze schodów sam nie
zejdzie ani się nie wykąpie sam. Ale obiecałam, że mu pomogę a obietnica to
obietnica.
*****************
Następnego dnia rano, wstałam i zjadłam sobie jajecznice, a
potem poszłam wykonać poranną toaletę, ogarnęłam trochę pokój i mogłam wyjść z
hotelu prosto do szpitala. Po drodze natknęłam się na McDonalda, więc weszłam do
niego zmyślą o Billu i kupiłam 3 hamburgery i cole. Niech się chudzina naje.
Pewnie personel szpitala nie będzie z tego zbytnio zadowolony, ale ja mam to
gdzieś. Wychodząc z Mc-a usłyszałam
telefon, Mama
-Cześć córciu, to dzisiaj już wracasz, tak?
-No, bo widzisz mamo, plany się pozmieniały, będziemy mieli
w domu gościa
-Jak to?
-Pomyślałam , że Bill zamieszka u nas
-Jak to pomyślałaś sobie?! A moje zdanie już się nie liczy?!
Ja się na to nie zgadzam! I to, że pozwoliłam Ci tam jechać było wielkim błędem
-Wiesz, co mamo, myślałam, że masz serce-wyłączyłam się
Byłam zdenerwowana, rozmowa z mamą wyprowadziła mnie z
równowagi. Jeżeli ona się nie zgodzi na Billa, ja zamieszkam w tym hotelu. Ale skąd
ja wezmę pieniądze? Co ja gadam!!! Mama musi się zgodzić, i koniec
*********************
Kiedy weszłam do Sali bill się uśmiechnął, skąd wiedział,
że to ja weszłam?
-Cześć, z czego jesteś taki szczęśliwy- Podeszłam i lekko go uścisnęłam
-Bo usłyszałem, że weszłaś
- A skąd ta pewność?
-Szczerze to sam nie wiem..
-Mam tu coś dla ciebie- wręczyłam mu paczkę z jedzeniem- mam nadzieje, że lubisz jedzenie z Mc-a
-Bo usłyszałem, że weszłaś
- A skąd ta pewność?
-Szczerze to sam nie wiem..
-Mam tu coś dla ciebie- wręczyłam mu paczkę z jedzeniem- mam nadzieje, że lubisz jedzenie z Mc-a
-Kochana jesteś, dziękuje, już nie mogę patrzeć…. Znaczy wąchać
tutejszego jedzenia
-To trafiłam w dziesiątkę
-znamy się od wczoraj a ja już cię polubiłem-uśmiechnęłam
się
-Ja cię też, jesteś inny niż wszyscy, taki specyficzny
-Dzisiaj pod wieczór mam wypis, będę musiał kogoś poprosić
żeby zadzwonił do sakiego
-kto to?
-Mój ochroniarz
-To, czemu nie ma go tu z tobą?
-Do, czego on mi jest potrzebny? Już prawie nikt tu nie
przychodzi, wszyscy sobie odpuścili
-Mogę zadać ostatnie pytanie?
-Dawaj
-Jak sobie poradzisz sam w domu?
- nie zastanawiałem się jeszcze nad tym
-Bo wiesz ja wczoraj tak sobie myślałam, że jak byś chciał
to byś mógł ze mną przez pewien czas zamieszkać
-No, co ty, nie żartuj sobie
-nie żartuje
-przecież znamy się od wczoraj, praktycznie nic o sobie nie
wiemy, a ty tak po prostu chcesz mi pomóc?
-Jestem ci to winna, obiecałam a ja słów na wiatr nie rzucam
-To jest bardzo szalony pomysł, przecież nie chcesz się
zajmować taką kaleką, uwierz mi
-nie mów tak
-ale to jest prawda
-To znaczy, że chcesz ze mną zamieszkać?
-Nie wiem, nie lubię się komuś zwalać na głowę, ja nigdy
tego nie robiłem i nie nawiedziłem tego, do tej pory tego nie lubię
-Ale ja naprawdę cię polubiłam, już ci mówiłam wczoraj, że w
wieku 16 lat zaczęłam się angażować w różne akcje, które miały na celu pomóc
ludziom, a teraz, kiedy mam naprawdę okazję to zrobić, ty mi odmawiasz. Zgódź
się, proszę, będzie miło, i nie myśl sobie, że mi zależy na twoich pieniądzach.
Chociaż zdaje sobie sprawę, że byłeś i nadal jesteś osobą publiczną i masz 100
razy więcej pieniędzy niż ja.
-Nie pomyślałem tak ani razu, masz dobre serce
-ty też
-Ja? Dobre żarty, ten, co ćpał, pił i cały czas myślał o sobie?
-Bill ja wiem na pewno, że jesteś dobrym człowiekiem
-Nawet nie wiesz jak miło mi słyszeć takie słowa
-To dasz sobie pomóc?
-Dobrze, ale najpierw pojedziemy po moje rzeczy a potem do
ciebie. Długo będziemy jechać?
-trochę się jedzie, tak około 11 godzin
-to serio długo
-zleci szybko zobaczysz. To, o której masz wypis?
-o 18
-To ja teraz pojadę się spakować i przyjadę o osiemnastej
dobrze?
-dobrze.
****************
Pakując się do wyjazdu pomyślałam o mamie, nie zbyt dobrze
się zachowałam w stosunku do niej. Ona się o mnie martwi a ja na nią najeżdżam.
Chyba powinnam ją przeprosić.
Wzięłam telefon i wybrałam do niej numer
-Cześć
-Cześć-odpowiedziała nie zbyt szczęśliwym tonem
-Mamo chciałam cię przeprosić i powiedzieć, że poznałam tego
chłopaka lepiej i on ma naprawdę dobre serce
-I, co z tego? To, że ma dobre serce znaczy, że od razu musisz
go brać do domu?
-Nie, ja… Ja czuję, że muszę mu pomóc, ale żebym ja pomogła
mu a on mi, ty najpierw musisz podjąć decyzje, czy się zgadzasz? On naprawdę
tego potrzebuje mamo, uwierz mi
-Ja nie wiem, nie powinnaś podejmować tak poważnych decyzji
dotyczących człowieka chorego w tak młodym wieku
-mamo on nie jest chory, tylko stracił wzrok, a przecież to
nie jest najważniejsze, proszę cię. Jeżeli się zgodzisz będę ci wdzięczna do
końca życia
-CDN-
Fiziok
piątek, 12 października 2012
ODCINEK 2
Siema ludziska !
Jeżeli ktoś chce był powiadamiany o nowych notkach to polubcie fanpage na facebooku http://www.facebook.com/ilovethotel?fref=ts lub podawajcie swoje numery gg w komentarzach
No to nie pozostało mi nic innego jak zaprosić do przeczytania 2 notki !
Chyba wpadłam na pewien pomysł…
*******3 tygodnie później*******
Pakowałam walizkę na wyjazd do Berlina, kiedy nagle do
pokoju weszła moja mama
-Córciu, czy na pewno to sobie przemyślałaś?
-Tak, mamo, już nie mam zamiaru rezygnować z wyjazdu do Berlina
-Ale, dlaczego tak ci zależy na spotkaniu z tym chłopakiem?
-Bo wiem, że on może mi pomóc, a ja mogę pomóc mu… wiem, co
robię zaufaj mi. Teraz nie powinno być zbyt wiele fanek pod szpitalem, bo od
wypadku minął już prawie miesiąc..
-Kiedy wrócisz?
-Nie zostanę tam długo, chce z nim tylko porozmawiać
-Kocham się skarbie- Po tych słowach mama mocno się do mnie
przytuliła, a ja odwzajemniłam ten gest- jesteś taka mądra
-też cię kocham mamo, też cię kocham…..
********************************
Kiedy wysiadłam z autobusu, przeszedł mnie dreszcz, było
bardzo zimno, ale to normalne w październiku- co dopiero był początek 2007
roku, a teraz zaczynamy już prawie 2008, jak szybko ten czas leci- pomyślałam
powoli podążając w stronę hotelu.
Po wejściu do mojego pokoju hotelowego ogarnął mnie spokój.
W pomieszczeniu dominował kolor żółty. Zdjęłam fioletową kurtkę, kozaki
(również w kolorze fioletowym) i rzuciłam się na duże łóżko, które okrywała
czerwona satyna. Nawet nie wiedziałam, kiedy ogarnął mnie sen.
Obudziłam się o godzinie 17:15
-No tak do 19 są odwiedziny, a ja się wyleguje
Nie chciałam dać plamy, więc poszłam do łazienki się
odświeżyć i poprawić makijaż, po czym ubrałam się i wyszłam z domu.
Kiedy stanęłam przed
szpitalem byłam zdziwiona, bo nie było żywego ducha. Przecież Bill Kaulitz był
jednym z najbardziej pożądanych nastolatków, miał miliardy fanek i kupę kasy a
teraz? Kiedy potrzebuje pomocy został sam, wyobrażam sobie jak musi go to
boleć. Ale też nie dziwie się rodzicom fanek. Nie każda matka chce by jej
dziecko marzło w zimnie przez jakiegoś tam zupełnie obcego człowieka, z którym
na dodatek nawet nie może się spotkać. Co ja gadam? Żadna matka tego nie chce.
Nie zastanawiając się długo weszłam do szpitala, jednak nie
miałam zamiaru pytać się gdzie leży Bill Kaulitz, bo zapewne wtedy bym już
mogła pożegnać się z szansą spotkania się z nim. Więc zaczęłam zaglądać do
każdej Sali, w której leżeli pacjenci i szukać bruneta. Ostatnia sala, do jakiej zajrzałam
Była mała a ściany w kolorze białym, na środku stało
jednoosobowe łóżko a na nim leżał blady chłopak z przekrwionymi oczami, jak
mniemam od łez. Obejrzałam się do koła i ku mojemu zdziwieniu nikt nie pilnował
owego pokoju, więc weszłam powoli do środka i usiadłam na krześle
-cześć- chłopak odwrócił głowę w moją stronę a ja
dostrzegłam jego smutne oczy
-Kim jesteś?-Zapytał cicho
-nie martw się, nie zrobię ci krzywdy, przyszłam cię
odwiedzić, jestem Dominika
-Jeżeli jesteś kolejną fanką, to przepraszam, ale nie dam ci
autografu i nie zbyt chce zdjęcie w takiej sytuacji….
-Nie, nie jestem fanką, usłyszałam twoją historię w
telewizji i zdecydowałam, że wpadnę
-Dziwne..
-Wiesz, zawsze Cię podziwiałam za to, że nie wstydziłeś się
pokazać własnego stylu. Ja też taka jestem, tylko, że z powodu mojego stylu
wszyscy mnie unikają a w twoim przypadku było inaczej
-No właśnie było…, teraz już nigdy nie zobaczę mojego ryja w
telewizji ani nawet w lustrze.. Nie mam już, po co żyć
-Masz, nie mów tak.
-Co ty o mnie wiesz? I po co tu przyjechałaś? Żeby się
użalać nad kaleką?
- przyszłam żeby
porozmawiać
-Co to za rozmowa, nawet nie mogę spojrzeć ci w oczy. Co za
ironia losu, pierw pół świata zabija się żeby móc mnie zobaczyć, a teraz każdy
może przyjść i popatrzeć na niewidomego kaulitza, który już nie ma rodziny a
pieniądze znikają z jego konta z prędkością światła, nawet przyjaciele się ode
mnie odwrócili.. A co jest w tym najgorsze? Najgorsze jest to, że straciłem drugą
połowę siebie, najukochańszą osobę w moim życiu, za którą skoczyłbym w ogień..
Mojego kochanego braciszka – chłopak odwrócił głowę- Mojego Toma – Zaszlochał
Nie wiedziałam jak mam się w tej sytuacji zachować,
patrzałam jak chłopak cierpi i nie umiałam mu pomóc. Uniosłam dłoń i położyłam
na jego dłoni
-nie płacz, wszystko się ułoży- uspakajałam półszeptem
-Nie, nic się już nie ułoży…
-Żeby dostrzec to, co najważniejsze w człowieku wcale nie
potrzebne są oczy, potrzebny jest rozum i serce – mocniej ścisnęłam jego dłoń –
a ty to wszystko posiadasz, nie wyglądasz na głupiego Bill..
Schylił głowę a łzy bezwładnie płynęły po jego czerwonych policzkach,
otarłam jedną kciukiem
-spokojnie, już nie płacz- W tej chwili poczułam się jak bym
uspakajała dziecko, zauważałam, że Bill posiadał cechy małego dziecka, bardzo
otwarcie mówił o swoich uczuciach, nie bał się ich i nie powstrzymywał swych
emocji. Było coś w nim niezwykłego, jeszcze nie wiem, co ale się dowiem.
-Wiem że, zachowuje się jak dzieciak, a przecież już jestem
dorosły, przepraszam nie powinienem tak.. –Pociągnął nosem- Miło, że przyszłaś,
nie jestem chociaż sam, przykro mi, że nie mogę cię ujrzeć…
-Chyba byś nie chciał..
-Dlaczego?
-Ludzie mnie omijają z powodu mojego wyglądu jak już ci
mówiłam, a przecież wygląd nie powinien być najważniejszy..
-opowiesz mi jak wyglądasz?- Odwrócił głowę w moją stronę,
miał takie piękne oczy, były szczere widać to było, lecz puste. Dziwne było
rozmawiać osobą, która nawet na ciebie nie patrzy, jego oczy były zwrócone na ścianę
-Mam niebieskie włosy, zielone oczy, i jestem bardzo
kolorowo ubrana, kocham kolory – lekko się uśmiechnęłam, on chyba to wyczuł, bo
odwzajemnił gest
- Jesteś oryginalna, lubię takie osoby
-Jesteś pierwszą osobą, która mi to mówi
-Ja zapewne wyglądam fatalnie
-widać, że jesteś bardzo zmęczony, może chcesz się przespać?
-Nie, chce żebyś została, tak dawno z nikim nie rozmawiałem
*
Po godzinnej rozmowie, na różne tematy, weszła do Sali pielęgniarka
-Czas odwiedzin się skończył-, po czym wyszła
-Chyba muszę już iść- chłopak posmutniał
-boje się otaczającej mnie ciemności i samotności, nie mogę
tego znieść psychicznie, to jest dla mnie bardzo trudne- chciało mi się płakać,
nie chciałam iść i zostawiać go samego, jego oczy były strasznie smutne, bał
się
-Jutro wrócę, obiecuje- podeszłam do niego i lekko go
przytuliłam-trzymaj się-nie odpowiedział, Wyszłam z Sali i spojrzałam na niego
jeszcze raz przez szybę, płakał, nie wytrzymałam, weszłam do Sali i mocno do
niego przylgnęłam
-Nie płacz słyszysz?!, Obiecaj, że nie będziesz płakał-
mocniej go ścisnęłam, wyczułam, że bierze bardzo płytkie oddechy-Nie rób mi
tego-Nie wiem czy dobrze zrobiłam przyjeżdżając tu, mam zbyt miękkie serce by
patrzeć na męczarnie i ból innego człowieka..
-CDN-
Fiziok
Subskrybuj:
Posty (Atom)